wtorek, 14 czerwca 2011

Ogień żywiczny

Długo się decydowałam zanim kupiłam u Wioletty piękne, ogromne, masywne i niepowtarzalne bursztyny. Długo też zastanawiałam się z czym je połączyć. Z pomarańczem wychodziły jakieś figlarne, perły dodawały im zbyt mało akcentu no i ostatecznie wybór padł na malutkie oponki fasetowanego cytrynu.
Dziś było ostre słońce. Jak na złość rozładowała się bateria w aparacie, do którego podpięty mam obiektyw makro, więc musiałam użyć "cegłówki" czyli Nikona D300s z lepszym, ale nadal standardowym obiektywem, którym nie zrobię dobrych zdjęć makro. Wyszło jak wyszło, ale ogień ukryty w wisiorze został pokazany. Dołączam dużo zdjęć, bo kocham bursztyn i liczę, że i Wam się spodoba.




1 komentarz: